Mamo, mamo! Mamusiu!!!!

Nikt nie mówił, że wychowanie dziecka jest sprawą łatwą, ale z pewnością jest to bardzo ciekawe doświadczenie.
Kompromis, tłumaczenie, dyskusje, to nad tym spędzamy ostatnio dość dużą część czasu.

Coraz częściej zaczynasz pokazywać swój charakter, uparcie stawiać na swoim i za wszelką cenę pokazywać, że to Ty masz racje i ma być tak jak Ty sobie tego życzysz. Badanie granic cierpliwości rodziców to Twoje ulubione zajęcie. Chyba żaden rodzic nie lubi gdy jego dziecko płacze. Niestety w fazie rozwoju osobowości małego człowieka taki chwil zaczyna być coraz więcej ponieważ z każdym dniem jesteś coraz bardziej świadomy otaczającego Cię świata i Twoich potrzeb.

Za nami już dwie poważne „kłótnie” i kilkadziesiąt „wymian poglądów”. Każde z nas uczy się, jak wybrnąć z nich obronna ręką. Ty sprawdzasz na co możesz sobie pozwolić, my staramy się wytłumaczyć Tobie każdą z sytuacji w zrozumiały sposób. Tak, żebyś zawsze wyniósł z tego naukę i przy kolejnym „spięciu” szybciej i sprawniej poradził sobie z zaistniałą sytuacją.

Niekiedy, inne osoby patrzą na mnie z dziwnym wyrazem twarzy, kiedy to zamiast wziąć Cię na ręce i zabrać w ustronne miejsce, żeby tam załatwić sprawę. Uparcie rozwiązuje problem w miejscu w którym się pojawił. Nic nie zyskam, tym, że odciągnę Twoje myśli od rzeczy czy sytuacji, która sprawiła Ci problem z którym nie potrafisz sobie poradzić. Wolę poświecić czas i spojrzenia otoczenia na to, żeby do takiej sytuacji nie dopuścić, a jeśli już zdarzy się ponownie, szybko i sprawnie ją załagodzić nawiązując do wcześniejszych wydarzeń. Moja ostatnia próba odciągnięcia Cię w ustronne miejsce w centrum handlowym skończyła się niepowodzeniem. Twój płacz, krzyk i dodatkowe atrakcje związane z kopaniem w windę skończyły się wyproszeniem nas ze sklepu. Nie pomogło to w niczym, a co gorsza jeszcze bardziej napiętnowało sytuację. Po powrocie do domu potrzebowałeś na spokojnie się wypłakać, wykrzyczeć i wtulony zasnąć z wyczerpania w moich ramionach. Tej nocy oboje płakaliśmy tak samo 😦

Jesteś bardzo inteligentnym chłopczykiem i rozumiesz o wiele więcej niż się niektórym wydaje. Chłoniesz świat i napotkane sytuacje oraz zapamiętujesz najmniej spodziewane rzeczy. Twoje wypowiedzi niejednokrotnie wprawiają nas w osłupienie. 

Mówią, że dzieci są głupiutkie bo jeszcze mało rozumieją.

Błąd!!!!

Dzieci wiedzą więcej, niż nam dorosłym się wydaje. Codziennie przyswajają tak ogromną wiedzę, którą nam „staruszkom”, czasami już trudno ogarnąć.

Naprawdę warto traktować je na równi z nami i po prostu otwarcie porozmawiać, wyjaśnić i nakierować tak, żeby młody człowiek zrozumiał co w danej sytuacji należy zrobić. Ułatwi to wiele spraw i postawi nas-dorosłych w dobrym świetle. Takich maluch zapamięta, że w momencie w którym napotka problem, rodzic jak dobry przyjaciel, wesprze i postara się pomóc a nie skarci i wymierzy karę, bo w danej chwili miał akurat inne priorytety.

Maxiu zapamiętaj to na przyszłość „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Może kiedyś sam staniesz przed podobnym doświadczeniem.

Mamo, mamo! Mamusiu!!!!

dawno, dawno temu

To był słoneczny lipcowy dzień. Wstałam już o 6 bo emocje nie pozwalały mi spać dłużej.

Zapowiadał się emocjonujący dzień a ja modliłam się cichutko, żeby tylko nie dać plamy w najważniejszym momencie.

Jednak 1461 dni temu, trzymałam się dzielnie do samego końca i z uśmiechem na ustach, bez żadnej łzy powiedziałam to najważniejsze w życiu TAK.

TAK dla wspaniałego faceta, dla mojego przyjaciela, bratniej duszy, mojego powiernika, który nigdy mnie nie zawiódł i zawsze stara się sprostać moim wymaganiom, choć wiem, że przy moim charakterku to nie lada wyzwanie.

Wówczas nie przypuszczałam, że 4 lata później słońce będzie świecić równie pięknie a nasz dom będzie rozbrzmiewał śmiechem małego Max’a.

_MG_1183

_MG_1055

 

 

 

dawno, dawno temu

Baby on board czyli nasze MUST HAVE w podróży samolotem

Już w piątek czekają Max’a nie lada przeżycia. Nasze dziecko pierwszy raz w życiu poleci samolotem.
Nie będę ukrywać, że mam lekki stres przed tą podróżą, bo o ile wiem jak Max zachowuje się podczas jazdy samochodem, to szczerze nie wiem, czego mam się spodziewać tam w powietrzu. Cicho i naiwnie liczę, że będzie to dla niego wielka atrakcja i cały lot minie nam przyjemnie i bez niespodzianek.

Już przed wyjazdem do Niemiec miałam dylemat, co spakować maluchowi do walizki. Co może się nam przydać a bez czego jesteśmy w stanie się obejść. Pakowanie przebiegało bezstresowo, ponieważ nie miałam ograniczonego wagowo bagażu, jednak teraz to już zupełnie coś innego. 

Sen z powiek spędza mi pakowanie bagażu podręcznego, który i tak zapewne będzie zdominowany przez rzeczy Max’a.

Na pierwsze miejsce na naszej liście wysuwa się JEDZENIE

Ponieważ lot mamy dość wczesnym rankiem musimy zabrać ze sobą mleko, najlepiej już przyrządzone i koniecznie ciepłe.
Do tego idealna będzie butelka PACIFIC BABY, która jest z nami już od dłuższego czasu i jeszcze nigdy nas nie zawiodła. Utrzymuje odpowiednią temperaturę przechowywanego pokarmu a dzięki różnym ustnikom przyda się na długie lata. 

Suchy prowiant w postaci paluszków czy krakersów to kolejny MUST HAVE. Myślę, że dobrym pomysłem będzie również słodka drożdżówka lub croissant. 

Nasz lot będzie trwał zaledwie albo aż 2,5 godziny, więc niezbędne będą również UMILACZE CZASU.
Najpraktyczniejszym pomysłem są bajki na telefonie lub tablecie.
Z pewnością zabierzemy też książki. Myślę, że te pozycje z naszej biblioteczki sprawdzą się idealnie, Poczytajki 2-latka oraz Wierszyki 2-latka.

Ponieważ rozpoczęliśmy proces odstawiania smoczka oraz pieluszki i podajemy je tylko podczas popołudniowej drzemki i na nocny sen, obowiązkowo leci z nami ulubiona przytulanka Myszka Miki.
Kilka ulubionych samochodzików też nie zajmie dużo miejsca w bagażu a może okazać się zbawienną pomocą w trudnych chwilach.

Oczywiście takie rzeczy jak pampersy, chusteczki nawilżające, kocyk (klimatyzacja) i coś przeciwbólowego na wszelki wypadek, to rzeczy poza listą, o których mam nadzieje, nie zapomnimy w ferworze pakowania 🙂

Czy leci z nami wózek ? Oczywiście, że tak. Na szczęście w tym temacie linie lotnicze wychodzą naprzeciw małym pasażerom i zezwalają na przewóz 1 sztuki wózka lub fotelika samochodowego.

Na koniec pozostają tylko bilety i dokumenty tożsamości rodziców i dziecka. O ich wyrabianiu pisałam Wam tutaj {klik}.

Mam nadzieje, że o niczym nie zapomniałam ?

Do zobaczenia po powrocie z Londynu, gdzie Max wpadnie z wizytą do chrzestnego i cioci Kasi.
Z pewnością przez cały ten czas będziemy obecni na Instagramie {klik}

Baby on board czyli nasze MUST HAVE w podróży samolotem

Zgrany team

Nachodzą mnie czasami takie chwile kiedy to zastanawiam się, jak wyglądałoby moje życie bez Max’a. Bez jego uśmiechu, płaczu, przytulasków, fochów i dąsania. Bez opowieści w bliżej mi nie zrozumiałym języku 😉 Bez rozrzuconych zabawek i bez codziennej sterty prania. Bez całego tego rozgardiaszu, który wprowadził. Gdzie byłabym teraz, gdyby nie On. Jakimi ludźmi się otaczała, w co wierzyła i czym się interesowała. Miała więcej czasu dla siebie, czy może wręcz przeciwnie, nadal miała problemy z organizacją 🙂
Potem patrzę na tego brzdąca, który z każdym kolejnym dniem pokazuje mi jak dużo już potrafi i wiem, że bez niego to nie byłoby to samo. Nasze dopełnienie, nasza kropka nad i. Chociaż czasami potrzebujemy chwili oddechu, to na dobrą sprawę nie potrafimy już bez siebie żyć.

SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC

czapka – h&m, kurtka – decathlon, dresiaki – f&f, buciki – PUMA (prezent), jeździk – TU

Zgrany team

MEMORIES

Kiedy wracam z pracy do domu, ta uśmiechnięta buźka wita mnie w drzwiach. Daje całusa, albo się przytula. Po czym razem odnosimy zakupy do kuchni. Po takim powitaniu nawet najgorszy dzień kończy się pozytywnym i miłym akcentem.
Dziś wzięło mnie na sentymentalną podróż do listopada 2012 roku, kiedy to pierwszy raz Go zobaczyłam. Był taki malutki, bezbronny. Na przestrzeni 16 miesięcy zmienił się w całkiem dużego chłopczyka. Uwielbiam przeglądać tą masę zdjęć i wspominać. W przyszłości zostaną już tylko wspomnienia a poparte zdjęciami pokażą nam historię jego życia.

P.S. Na końcu niespodzianka !

2012.11

2012.122013.012013.022013.032013.042013.04 (1)2013.052013.062013.07 (2)2013.082013.09 (2)2013.102013.112013.11 (2)2013.122014.012014.022014.032014.04

MEMORIES

Pierwszy dokument tożsamości

Wakacje zbliżają się wielkimi krokami. Pewnie wielu z Was snuje wakacyjne plany, rezerwuje wycieczki czy też kompletuje garderobę. Jeśli wybieracie się w podróż samochodem, tatusiowie z pewnością już wiedzą kiedy dokonają przeglądu autka przed podróżą albo już się martwią jak zapakują te wszystkie walizki, które mama będzie chciała ze sobą zabrać 🙂

Jest to również odpowiedni moment, żeby bez zbędnego pośpiechu i stania w kolejkach załatwić paszport dla dziecka.
Na szczęście od zeszłego roku termin ważności tego dokumentu został wydłużony do 5 lat (dla dzieci do 13 roku życia) więc rodzice nie muszą już biegać co roku z wnioskiem i stać w kolejkach.

Wszelkie informacje dotyczące wydawania paszportów można znaleźć tu.

My złożyliśmy wniosek do Urzędu 14 marca a paszport był gotowy do odbioru już 25 marca. Bez kolejek, bez czekania.

Należy pamiętać, że w momencie składania wniosku o paszport (lub dowód osobisty) muszą być obecni oboje rodzice. Natomiast po odbiór już może zgłosić się jeden rodzic z dowodem osobistym.

Najtrudniejszym zadaniem tego przedsięwzięcia było zrobienie zdjęcia biometrycznego ponieważ Max w tym czasie nie miał ochoty na współpracę i najpierw zasnął mi na rękach tuż przed wejściem do fotografa a następnie kręcił się tak niemiłosiernie, że Pani fotograf pstryknęła mu chyba z 20 ujęć zanim udało się wykonać to idealne (jak na warunki biometrycznego zdjęcia oczywiście).

Teraz pozostaje tylko czekać na czerwiec i pierwszą podróż samolotem.

SONY DSC

Pierwszy dokument tożsamości

Plan doskonały

Mistrzyni planowania. Zawsze miała wszystko poukładane wg swojego planu. Zawsze na czas, bez zbędnych opóźnień zgodnie z maksymą „szanuj czas bliźniego tak jak chciałabyś aby inni szanowali Twój”. Jej idealne porządki można było zauważyć po tym, że książki na półkach układała kolorami, choć nie, dalej tak robi. Kandydatka na perfekcyjną panią domu 2.
I nagle, trach! Wszystko poszło się bujać! (żeby nie używać dobitniejszego słowa). Cały plan wypracowany latami jasny szlag trafił!
Zaczęło się od niewinnych spóźnień, przez bałagan w szafie, po sterty rosnącego prania nad którym może ktoś w końcu się zlituje i chwyci za żelazko. Transformacja, która prowadzi do katastrofy ekologicznej w instytucji zwanej „domem”. A może po prostu za dużo spraw na barkach jednej osóbki, która zawsze wszystko robiła sama bo przecież każdy inny zrobi źle lub niewystarczająco dokładnie?
Może czas najwyższy na zmiany, które zaprowadzą ład i porządek a przy tym wygospodarują trochę wolnego czasu dla instytucji zwanej „matką, żoną i kochanką”?
Czas na keep calm and relax!
Czas na pomoc domową!
Czas na przewartościowanie swojego życia!

Oto co potrafi zrobić z człowiekiem siedzenie w domu z chorym dzieckiem, które nie jest zadowolone z tego, że ciągle sprawdzasz coś na laptopie czy telefonie, a gdy ono chce robić to samo, Ty mu odmawiasz. Gdy Ty masz furę prasowania to ono akurat ma ochotę na czytanie książki lub układanie wieży z klocków. I możecie się jedynie dogadać w kwestii odkurzania bo to nadal jest dla niego interesujące zajęcie.

To były 2 totalnie niezaplanowane tygodnie, z wszelkiego rodzaju odmianami chaosu. Kompletnie mi się nie podobały. Ba! Nawet doprowadzały do wściekłości. Ale pokazały, że są teraz inne priorytety i czas zwrócić na nie większą uwagę. Bo za chwilę może się okazać, że to ja będę miała ochotę poczytać z nim książkę lub obejrzeć film a on wtedy będzie miał ciekawsze zajęcia.

Dziękuje Ci syneczku !

DSC00415

DSC00407

DSC00422

czapka – allegro
szalik – Cool Club
kurteczka – Zara
spodnie – F&F
buciki – Reebok

Plan doskonały

Mała rzecz a może uratować życie…

Nadchodzi czas rozliczenia podatku za ubiegły rok. Z pewnością wielu z Was już wie komu przeznaczyć swój 1%. Tym, którzy nie wybrali jeszcze OPP lub nie planują wspomóc nikogo chciałabym przedstawić pewną osobę.

Klaudia Pająk, nasza 7-letnia kuzyneczka, od listopada 2011 roku walczy z nowotworem złośliwym – neuroblastoma w IV stopniu zaawansowania klinicznego. Przechodziła już leczenie w Polsce i bardzo kosztowne leczenie w klinice w Niemczech. Po dwóch latach, kiedy już wydawało się, że wszystko będzie w porządku i Klaudusia wyzdrowiała, nastąpił nawrót choroby. Nasza kruszynka walczy obecnie w szpitalu w Zabrzu. Natomiast koszt kolejnej kuracji w Niemczech to kwota około 125 tyś. EUR. Wszyscy mamy nadzieje, że dzięki ludziom dobrego serca uzbieranie tej kwoty pozwoli na podjęcie kolejnej walki o życie Klaudusi.

W swoim rozliczeniu rocznym przekaż 1% wpisując numer KRS 0000248546, nazwę OPP: FUNDACJA ISKIERKA oraz cel szczegółowy: KLAUDIA PAJĄK.

Więcej aktualnych informacji o Klaudii, możecie znaleźć tutaj:  Klaudia Pająk

Dziękuję w imieniu Klaudii i jej rodziców za każdą formę wsparcia.

Mała rzecz a może uratować życie…

„Możesz wyciągnąć człowieka z getta, ale nigdy getto z człowieka” Zlatan Ibrahimović

Na pomysł zakupu tej książki wpadłam po luźnej rozmowie z naszymi przyjaciółmi podczas ich niedawnej wizyty u nas.
Wujek Ł polecił ten tytuł jako godny przeczytania a, że zbliżały się imieniny Taty M, fana piłki nożnej, to prezent wydawał się być jak najbardziej trafiony.

Przeglądając tę pozycję w księgarni, nie spodziewałam się, że to ja będę nią bardziej zainteresowana niż obdarowany. Chociaż może nie miał jeszcze szansy jej przeczytać bo nie wypuszczałam jej z rąk.

„Ja, Ibra” miała swoją premierę w 2011 roku. Jest napisana prostym i lekkim językiem, czyta się ją z przyjemnością.
To opowieść o uporze w dążeniu do celu. O tym, że ciężką pracą można z chuderlawego chłopaczka, który nie miał łatwego startu, rozpocząć „bajkę, podróż z getta do marzeń”.

Książkę pochłonęłam w trzy dni, co przy pełnym etacie i małym bąblu jest u mnie rzadkością.
Zawsze dość sceptycznie podchodziłam do piłkarzy, zazwyczaj postrzegąjąc ich przez pryzmat bawidamków i cwaniaczków.
I muszę przyznać, że po przeczytaniu tej książki, jestem dość pozytywnie zaskoczona.
Oczywiście Zlatan nie zalicza się do „grzecznych” chłopców, ale zyskał moją sympatię.

Może dlatego, że zawsze miałam słabość do facetów typu „bad boy”. A może dlatego, że jego syn to również Maximilian 🙂

ja-ibra-wydanie-ii-b-iext24671896

„Możesz wyciągnąć człowieka z getta, ale nigdy getto z człowieka” Zlatan Ibrahimović